Masz już rower szosowy, pierwsze treningi za sobą, ale jeśli jeszcze nie startowałeś wyścigu to zapewne pewnego dnia zapragniesz poczuć się jak zawodowiec pędzący 40 km/h w środku peletonu. A może już o tym myślałeś, ale nie do końca wiesz, jak się za to zabrać? Zanim staniesz na starcie, powinieneś wiedzieć i opanować kilka rzeczy, które pozwolą ukończyć Ci Twój pierwszy wyścig szosowy w dobrym stylu, bezpieczniej i zapewne na lepszej lokacie!
Jeśli masz przed sobą pierwszy start to najlepszym celem, jaki możesz sobie postawić jest po prostu jego ukończenie. Z pozoru pomysł ten może wydawać się banalny. Jeśli jednak weźmiesz go sobie do serca, zapewniam Cię, że będzie to najmądrzejsza rzecz, jaką możesz sobie ofiarować na początku tej przygody!
Na tym etapie, nie musisz zbytnio martwić się o specjalistyczny i skomplikowany trening. Skupiając się na podstawach zbudujesz świetną bazę na kolejne sezony.
Gdy celem samym w sobie będzie ukończenie wyścigu, stoczysz największą walkę ze sobą i zminimalizujesz i tak już ogromny stres przed wyścigiem. Nie będziesz musiał przejmować się bojem o pozycje na starcie, czy w trakcie wyścigu. Będziesz mógł skupić się na wielu istotnych rzeczach, jakie zwiększą Twoją szansę na przekroczenie linii mety w jednym kawałku i świetną zabawę w trakcie wyścigu!
Co oznacza dla Ciebie odpowiedni wyścig? Po pierwsze dystans. Odpowiedz sobie szczerze na pytanie, ile kilometrów zdołasz przejechać na dużej intensywności, 20, 30 a może 50? Nie szarżuj z dystansem. Lepiej wybrać krótszy wyścig i przejechać go w dobrej formie, niż porwać się na długi dystans, a w połowie złapać bombę (kolarskie określenie opadnięcie z sił) i patrzeć jak wyprzedza Cię cały wyścig.
Kolejną sprawą jest wielkość wyścigu. Celuj w mniejsze imprezy lub wybieraj te, gdzie obowiązuje podział na np. na grupy wiekowe, a start odbywa się falami. Zmniejszasz przez to ryzyko upadku i stresu. Duże, nawet kilkuset osobowe peletony są bardzo niebezpieczne, zwłaszcza na początku wyścigu, gdy peleton nie zdąży naturalnie podzielić się na grupki.
Możesz być super mocarzem, ale jeśli nie będziesz potrafić bezpiecznie prowadzić swojej wyścigówki, narażasz siebie i innych na upadek. A więc co powinieneś już umieć?
Jazda w grupie. Dobrze abyś był już obyty w jeździe w grupie. Musisz być przyzwyczajony do tego, że możesz zetknąć się z kolegą łokieć w łokieć albo dłonią o udo. Chodzi w tym o to, aby nie zareagować nerwowo, co prawie zawsze kończy się kraksą.
Jak ćwiczyć? Na pustej drodze jedź z kolegą w parze. Starajcie się jechać blisko, w granicy komfortu względem siebie. Możecie jechać raz bliżej, raz dalej siebie, ponieważ dłuższy czas ramie w ramie może być stresujący, zwłaszcza na początku. W miarę postępów, poczucia większej pewności, starajcie się zmniejszać odległość, aż w końcu, od czasu do czasu, delikatnie zaczniecie stykać się ramionami. Pamiętaj jednak, że nawet, gdy pełni oswoisz się z takimi sytuacjami, nigdy nie wiesz, kto jedzie obok Ciebie na wyścigu i czy ta osoba również posiada takie umiejętności. Bądź ostrożny!
Jazda w linii. Nie ma nic gorszego niż nagłe zmiany toru jazdy Twojego roweru. Kolega jadący za Tobą, blisko Twojego tylnego koła może szybko zostać ścięty, jeśli zaczniesz “myszkować”, czyli zmieniać tor jazdy. Umiejętność jazdy w linii musisz mieć opanowaną do perfekcji.
Jak ćwiczyć? Ważne, aby jechać rozluźnionym, “dać rowerowi jechać”. Pamiętaj o tym. Do ćwiczeń wykorzystaj np. linie na drodze, układ kostek na chodniku itp. Staraj się utrzymać tor jazdy względem linii jak najdłużej i nie zniechęcaj się, jeśli na początku będzie to zaledwie kilka sekund. Jeśli będziesz systematyczny i włączysz to do każdej jazdy, z treningu na trening zobaczysz postępy aż w końcu będziesz potrafił jechać jak po sznurku wiele kilometrów!
Jazda z jedną ręką na kierownicy. Powinieneś potrafić jeździć w ten sposób bez najmniejszego wysiłku. Ta umiejętność będzie pomocna, gdy zechcesz sięgnąć po bidon. Dobrze byłoby też, gdybyś nauczył się wyjmować i wkładać go do koszyka bez odrywania wzroku od tego co dzieje się przed Tobą. Przyda się również, gdy łąpiesz kolegę z pary za ramię w trakcie jazdy, aby zapewnić sobie podparcie przy dłuższym spojrzeniu w tył.
Jak ćwiczyć? Jeśli jazda jedną ręką sprawia Tobie problem, zacznij ćwiczyć na mało ruchliwej drodze lub parkingu przy małej prędkości. Choć pamiętaj, że im większa prędkość roweru tym łatwiej będzie utrzymać na nim balans. Jednak nie przesadzaj! Na początku możesz zacząć od ściągnięcia jednej dłoni z kierownicy i przytrzymania jej tylko końcówkami palców. Z czasem, gdy nabierzesz pewności, staraj się zdjąć rękę na kilka sekund. W miarę postępów wydłużaj ten czas. Jeśli już nauczysz się jechać prosto, dorzuć delikatne łuki, hamuj z wyczuciem i rozpędzaj się. Poczujesz, jak pracuje całe Twoje ciało, aby balansować.
Oglądanie się do tyłu przez ramie. Zapewne przyjdzie taki moment, że zechcesz zobaczyć, co dzieje się za Tobą. Bardzo przydatna będzie umiejętność oglądania się, pozostając na tym samym torze jazdy. Jeśli zjeżdżasz w bok podczas zerknięcia do tyłu to znaczy, że powinieneś nad tym zacząć pracować.
Jak ćwiczyć? Na pustej drodze lub placu zacznij od szybkich zerknięć w tył i obserwuj czy trzymasz tor jazdy. Pamiętaj, że nie musisz od razu obracać głowy do maksimum, na jakie stać Twoją szyję. Wystarczy, że obrócisz ją o 90 stopni i skierujesz wzrok w tył. To powinno pomóc na początku!
Używanie hamulców w grupie. To może wydać się sprzeczne z intuicją, ale im mniej będziesz potrafić używać hamulca podczas jazdy w peletonie, tym lepiej. Dzięki temu płynność całej grupy poprawi się, a sama jazda stanie się bezpieczniejsza. Jeśli ktoś zacznie nadużywać hamulca, każda osoba za nim będzie prawdopodobnie musiała przyhamować mocniej i powstanie efekt domina, który może wywołać kraksę.
Jak ćwiczyć? Poproś kolegę o wspólny trening i na mało ruchliwej drodze “siedź” mu na kole po kilka, kilkanaście minut. Jadąc blisko staraj się nie hamować, a zamiast tego, operuj swoją prędkością, dodając i odejmując siły na pedałach. Jeśli zrobisz to dobrze, to pomimo niewielkich wahań prędkości kolegi, będziesz w stanie zmieniać i dostosowywać swoją prędkość bardzo płynnie, bez używania hamulców.
Awaryjne hamowanie. Umiejętność szybkiego, pewnego hamowania może Cię uratować nie tylko na wyścigu. Jeśli jesteś nowicjuszem, zapewne Twój rower może zatrzymać się szybciej niż na ten moment pozwalają Twoje umiejętności. Wyobraź sobie, że z 30-40 km/h możesz zyskać kilka lub nawet kilkanaście metrów i to bez względu na to posiadasz hamulce tarczowe czy szczękowe. Żadne z nich nie będą skuteczne, jeśli Ty zawiedziesz.
Jak ćwiczyć? Na placu wyznacz miejsce, w którym zaczniesz hamować. Rozpocznij od małych prędkości rzędu 15-20 km/h i stopniowo je zwiększaj. Zobacz, po jakiej odległości potrafisz się zatrzymać i staraj się skrócić ten dystans. To może być świetna zabawa ze znajomymi. Jeśli wśród nich będzie ktoś o bardzo wysokich umiejętnościach, będziesz wiedział ile jeszcze musisz popracować nad szybkim zatrzymywaniem się. Pamiętaj o używaniu zarówno przedniego, jak i tylnego hamulca. Staraj się nie blokować kół. Szczególnie tylne będzie miało taką tendencję, bowiem ciężar podczas hamowania będzie przenosił się do przodu.
Jeśli tu dotarłeś to gratuluję! Wiesz już, jakie umiejętności powinieneś opanować, aby mądrze przystąpić do wyścigu. Jeśli któreś z nich są dla Ciebie trudne to znaczy, że trzeba nad nimi popracować. Skup się nad swoimi słabszymi stronami, a już niedługo poprawisz to, w jaki sposób kontrolujesz swoją maszynę!